Probostwo w Kórniku
Na kapitule generalnej z 30 VI 1495 postanowił biskup erygować w Kórniku kolegiatę. Pod datą powyższą wystawił dotyczący przywilej, również na erekcję szpitala […]. Kapituła kolegiacka składać się miała z proboszcza, kustosza i 10 kanoników. […]. Prebendarze winni byli rezydować przy kolegiacie i odprawiać w poniedziałki, środy i piątki mszę św. wigiliami za fundatorów, tj. biskupa Uriela i bratanka Łukasza Górków […].
źródło: „Kolegiata Kórnicka” Jacek Kowalski
Z biegiem lat życie kościelne w Kórniku nabierało coraz większego rozmachu – do istnienia powołano bractwo ubogich, ustanowiono funkcję altarzystów, a także założono kolegium misjonarzy.
W ten sposób, ciągu kilkudziesięciu lat stworzono więc w małym miasteczku znaczny nowy ośrodek kościelny: kolegiatę z 12-osobową kapitułą, 6 misjonarzami, 3 altarzystami, szpital, prepozyturę św. Ducha i szkołę parafialną,
Wszystko wskazuje na to, że dawniej kórnicka plebania musiała być znacznie większa lub stanowić rozległy zespół budynków, aby mogła pomieścić tak liczne grono duchowieństwa. Z pewnością przebywała tam również służba – gosposie oraz pracownicy gospodarczy – wspierający codzienne funkcjonowanie parafii.
Nie wiadomo jednak dokładnie, gdzie znajdowało się wówczas probostwo ani w których zabudowaniach zamieszkiwały poszczególne osoby związane bezpośrednio z Kórnicką Kolegiatą.
Zgodnie z miejscowymi przekazami, cała zabudowa oraz tereny po lewej stronie świątyni – patrząc od strony ulicy Kolegiackiej – aż po dom Państwa Ellmann, należały niegdyś do Kościoła.
Na planie Kórnika z 1794 roku widoczne jest dawne probostwo (1), usytuowane nieco głębiej w ogrodzie, dalej od kościoła niż obecnie. Zaznaczone zostały również budynki (2), co do których przypuszcza się, że mogły służyć jako mieszkania dla duchowieństwa i członków kapituły kościelnej – choć brak na to jednoznacznych dowodów. Ciekawostką są także zabudowania znajdujące się za świątynią (3), które rzucają nieco światła na ówczesny układ zabudowy parafialnej.
Jeszcze więcej tajemnic budzą opowieści z pogranicza legendy, według których pod ziemią miały ciągnąć się długie przejścia – piwnice lub korytarze – prowadzące od samego kościoła aż po nieistniejące już kino Zorza. Choć brzmi to niczym scenariusz filmu, historie te wciąż powracają w lokalnych rozmowach, podsycając aurę tajemnicy wokół kórnickiej kolegiaty.
W tym wpisie przybliżę historię i kilka zdjęć probostwa, które przetrwało do naszych czasów i które możemy podziwiać do dziś.
Dnia 4 lipca 1836 roku pożar, powstały od ognia przypadkiem zaprószonego w którymś z żydowskich obejść nad jeziorem, przenosząc się z domu do domu, objął niemal całe misteczko, a „silny wicher przeniósł ogień na kościół, probostwo, wikariar oraz na przyległe zabudowania, obracając wszystko w przynę”.
Od tego momentu rozpoczęła się odbudowa kórnickiej kolegiaty realizowana przez hr. Tytusa Działyńskiego wg planu architekta Franciszka Marii Lanciego oraz zabudowań przykościelnych.
Kiedy dokładnie wzniesiono obecne probostwo – tego nie wiemy. Jedną z wskazówek może być rycina z połowy XIX wieku (ok. 1840–1860), na której obszar po prawej stronie kościoła, gdzie dziś stoi budynek probostwa, wydaje się wciąż niezagospodarowany.
Możliwe, że probostwo istniało, ale ukryte było za drzewami, poza kadrem ryciny. Zestawiając jednak późniejsze zdjęcia z aktualnym układem terenu – gdzie budynek stoi dokładnie w tym samym miejscu – wydaje się, że plebania mogła wtedy jeszcze nie powstać. Choć z drugiej strony nie można wykluczyć, że rysownik zwyczajnie pominął ją na ilustracji.
Wiadomo również, że w 1855 rok, „zapadł wyrok w procesie o obowiązkowe i bezpłatne użyczenie drzewa z lasów dominialnych na budowę kościoła, probostwa, płotów i plebańskich budynków folwarcznych. Natomiast prace murarskie i inne ukończono dopiero w początku lat sześćdziesiątych, po części już po śmierci Tytusa[…].”
Można zatem przyjąć, że budynek probostwa powstał nie wcześniej niż w latach 60. XIX w.
Wygląd nowo wybudowanego probostwa najprawdopodobniej odpowiadał temu, co przedstawia projekt zatytułowany:
Zeichnung von der neu erbauten Probst=Wohnung zu Kurnik
/
Rysunek nowo wybudowanego mieszkania proboszcza w Kórniku
Czy jednak tłumaczenie tytułu należy traktować dosłownie? I czy rzeczywiście budynek kórnickiego proboszcza wyglądał wówczas właśnie tak, jak na tym rysunku? Tego z całą pewnością stwierdzić nie możemy.
Rzut z lewej strony przedstawia probostwo widziane od strony ulicy Średzkiej. Budynek jest wyraźnie mniejszy – brakuje prawej części, która dziś sięga w głąb ogrodu proboszczowskiego.
Rzut z prawej strony ukazuje probostwo od strony kaplicy Matki Bożej Różańcowej Kórnickiej, czyli od strony obecnego wejścia do budynku.
Choć ogólny zarys bryły jest zbliżony do tego, co znamy dzisiaj, można dostrzec wiele istotnych różnic w szczegółach architektonicznych.
Więcej światła na niewyjaśnione kwestie rzuca najstarsze znane zdjęcie, na którym widać zarys kórnickiej plebanii, pochodzące z uroczystości ślubnej z 25 listopada 1912 roku. Tego dnia Antoni Błaszkowiak z Dziećmierowa poślubił Katarzynę Kuźmiankę z Runowa.
Na przybliżeniu można dostrzec, że probostwo faktycznie wyglądało podobnie, jak na przestwaionych wyżej projektach.
Poniżej porównanie projektu oraz fragmentu zdjęcia, na którym można dostrzec następujące elementy:
- pierwsza, mniejsza część budynku niemal w całości odpowiada tej widocznej na projekcie,
- od pierwszej części budyku odchodzi w lewo daszek, tak jak na projekcie
- pomiędzy dwoma dachami widoczny jest wysoki komin
- po prawej stronie fotografii dostrzec można dobudowaną część budynku, której nie ma na oryginalnym projekcie.
Istnieje także drugi projekt, przedstawiający przekroje poprzeczne plebanii. Wynika z niego jednoznacznie, że pierwsza część budynku – z dachem dwuspadowym – była wyraźnie wysunięta w stronę ulicy Średzkiej względem drugiej, również zadaszonej w podobny sposób.
Współczesna forma probostwa różni się już od pierwotnego projektu – zmieniono m.in. konstrukcję dachu i ogólny kształt więźby. Jednak charakterystyczny wykusz wysunięty w stronę ulicy Średzkiej, nad którym niegdyś znajdował się dwuspadowy dach, przetrwał do dziś. Można go zobaczyć na zdjęciu poniżej – obecnie przykryty jest blaszanym daszkiem.
Wśród zachowanych materiałów znajduje się także kartka pocztowa z serii „Gruss aus Kórnik” z 8 listopada 1900 roku, ukazująca fragment kórnickiego probostwa. Choć stanowi ciekawe świadectwo epoki, nie wnosi jednak wiele do naszej wiedzy o historii samego budynku.
Na pocztówce znajdujemy również stary kórnicki Ratusz przed spaleniem, hotel Stein mieszczący się przy ul. Poznańskiej oraz Zamek z dobudówką zwaną „Babińcem„.
Przenieśmy się o kilka dekad w przód.
W latach 20. i 30. XX wieku stan majątku parafialnego w Kórniku był bardzo zły. Trudna sytuacja gospodarcza związana z początkiem wielkiego kryzysu odbiła się również na parafiach, ograniczając możliwości finansowe zarówno proboszcza, jak i wiernych.
Wzrastające zaniedbania sprawiły, że potrzeby remontowe stawały się coraz pilniejsze. Gruntownej naprawy wymagały m.in. zabudowania parafialne w Celestynowie, budynki gospodarcze, oraz sam budynek probostwa w Kórniku. W związku z planowanym przydzieleniem do parafii wikariusza, Dozór Kościelny wywierał naciski, by rozpocząć również odbudowę wikariatu, który do tamtej pory nie został odtworzony po wielkim pożarze miasta.
W roku 1928 umiera ks. Bronisław Rybicki, proboszcz parafii kórnickkiej piastujący swój urząd niemal 42 lata! Zdjęcie poniżej prezentuje pochód pogrzebowy skręcający z ulicy Średzkiej w kierunku cmentarza.
Dla lepszej orientacji poniżej aktualne zdjęcie z tego samego miejsca.
W tym samym roku proboszczem parafii pw. Wszystkich Świętych w Kórniku został ks. Mieczysław Matuszek. Dzięki jego nowej energii, wizji i zaangażowaniu, a także w odpowiedzi na zły stan budynków parafialnych oraz potrzebę przygotowania wspólnoty do nadchodzącego jubileuszu 500-lecia parafii, przystąpiono m.in do gruntownego remontu kórnickiego probostwa.
Czy wówczas budynek zyskał formę, którą znamy do dziś?
Być może tropem prowadzącym do odpowiedzi na to pytanie jest „Tygodnik Parafjalny” z lutego 1934 roku. W tym właśnie czasie ks. Mieczysław Matuszek obchodził jubileusz 25-lecia kapłaństwa. Na łamach wspomnianego pisma ówczesny proboszcz parafii kórnickiej dziękował Bogu za otrzymane łaski, a towarzyszył temu okolicznościowy reportaż fotograficzny, ukazujący życie i dokonania jubilata.
Wśród zamieszczonych zdjęć znajduje się również fotografia kórnickiego probostwa, opatrzona podpisem: „Na obrazku 8 widzimy probostwo rozbudowane w 1929 roku”.
Na ile rozbudowa ta obejmowała prawe skrzydło budynku i czy rzeczywiście to właśnie ten fragment został wówczas dobudowany? Tak kwestia pozostaje jeszcze do ustalenia w toku dalszej kwerendy.
Niezależnie od powyższych przypuszczeń, pewne jest, że renowacja plebanii rzeczywiście miała miejsce. Poniżej znajduje się fotografia przedstawiająca ks. Mieczysława Matuszka z rodziną na tle remontowanego probostwa. Budynek ma odkuty tynk, miejscami – głównie z prawej strony oraz przy rynnie – widać jeszcze pozostałości starej elewacji.
Na zdjęciu powyżej, przed budynkiem probostwa, widoczne są rosnące iglaki, które nie pojawiają się już na późniejszych fotografiach. Potwierdza to trafność przyjętej chronologii i kolejności zdjęć zamieszczonych we wpisie.
Drugą kwestią jest czas, w którym wykonano zdjęcie. Wejście na plebanię udekorowane jest wieńcem lub girlandą z gałęzi iglastych. Podobny typ dekoracji widoczny jest na zdjęciach z Procesji Bożego Ciała w Kórniku. Być może to właśnie wtedy zrobiono to ujęcie?
Poniżej zdjęcia wyremontowanego już probostwa.
Poniżej fotografia ukazująca probostwo od strony ogrodu – perspektywę rzadziej spotykaną na zachowanych zdjęciach.
Zachowało się również jedno zdjęcie wewnątrz probostwa.
Jak można zauważyć na kolejnych fotografiach, wejście do probostwa pierwotnie znajdowało się centralnie – pośrodku fasady budynku. W późniejszym okresie, najprawdopodobniej podczas kolejnego remontu lub przebudowy, zostało ono przesunięte w lewo, w miejsce jednego z okien.
Na poniższym zdjęciu lotniczym również dostrzec można wejście umieszczone centralnie w fasadzie budynku.
Prace remontowe, podyktowane zarówno pilną koniecznością, jak i przygotowaniami do jubileuszu 500-lecia kościoła, dobiegły wreszcie końca.
Wydanie „Ilustracji Polskiej” z 20 czerwca 1937 roku z dumą odnotowuje zasługi ks. Mieczysława Matuszka w organizacji i przeprowadzeniu tych działań, podkreślając jego zaangażowanie w odnowę parafii oraz godne uczczenie zbliżającej się rocznicy. Na zamieszczonej fotografii, w prawym narożniku kadru, uchwycona została także odnowiona kórnicka plebania – skromna, lecz znacząca postać drugoplanowa tychże przygotowań.
Z czasem ściany nowego probostwa stopniowo otulała zieleń, nadając budynkowi coraz bardziej malowniczy charakter. Poniżej dwa ujęcia, które to pokazują.
Z biegiem lat zieleń coraz śmielej otaczała kórnickie probostwo, stopniowo wspinając się po jego ścianach i nadając mu niemal baśniowy charakter. Kolejni proboszczowie, dostrzegając urok tej naturalnej przemiany, postanowili nie tylko zachować roślinność wokół budynku, ale wręcz ją wspierać. W tym celu przy elewacji zamontowano specjalną kratkę, która umożliwiała pnączom swobodny wzrost i delikatne oplatanie murów.
Poniżej dwa zdjęcia z 1961 roku. Na pierwszym uchwycono fragment probostwa z widoczną pergolą, stworzoną z myślą o pnącej roślinności. Drugie zdjęcie ukazuje ogród proboszczowski.
Zachowało się również zdjęcie z pogrzebu ks. Mariana Szczerkowskiego, który pełnił funkcję proboszcza parafii kórnickiej w latach 1951–1968. Na fotografii dostrzec można także charakterystyczną drewnianą pergolę, wciąż obecną przy budynku probostwa.
Ostatnie zdjęcie przedstawia teren probostwa niemal całkowicie pochłonięty przez zieleń. Budynek plebanii skrywa się w gęstwinie drzew i roślin, ledwie widoczny wśród bujnej przyrody.
Kolejne fotografie ukazują budynek probostwa, ogród oraz ogrodzenie z czasów posługi ks. proboszcza Tadeusza Jabłońskiego. Zieleń wokół plebanii została już częściowo uporządkowana – być może z inicjatywy samego ks. Jabłońskiego lub jego poprzednika, ks. Ignacego Neumanna.
Na pierwszym zdjęciu dostrzec można zmiany na elewacji budynku, które mogą świadczyć o wspomnianym wcześniej przesunięciu wejścia do plebanii.
Na szczególną uwagę zasługuje zdjęcie starego, przykościelnego płotu, w którym wciąż widoczne są stalowe pierścienie służące niegdyś do przywiązywania koni, które przywoziły wiernych na Mszę Świętą w zaprzęgach i wozach.
Stary płot (wówczas drewniany) z zachowanymi stalowymi pierścieniami możemy zobaczyć również na zdjęciu zamieszczonym poniżej, pochodzącym z artykułu o ulicy Wojska Polskiego.
W niniejszym artykule celowo pomijam kolejne etapy remontów i przebudów probostwa oraz ogrodu przeprowadzonych przez księży proboszczów Jerzego Kędzierskiego i Eugeniusza Leosza – choć były one szeroko zakrojone i miały duże znaczenie dla parafii.
Szczególny rozdział w historii probostwa rozpoczął się jednak moim zdaniem wraz z objęciem parafii przez obecnego proboszcza, ks. Grzegorza Zbączyniaka. Już pierwszego dnia swojej posługi nastapiła pierwsza duża zmiana – otworzył on probostwo i ogród dla parafian. Dotąd raczej zamknięta przestrzeń nagle ożyła – wypełniła się wiernymi, gośćmi i dziećmi. W pamięci wielu pozostała symboliczna scena, gdy nowy proboszcz, tańcząc z dziećmi w rytm „szeke, szeke”, powitał parafię – dając wyraz nowemu stylowi duszpasterzowania, opartego na bliskości, radości i wspólnocie.
W kolejnych latach proboszcz Zbączyniak przeprowadził gruntowny remont probostwa – od fundamentów i piwnic, po więźbę dachową – dzięki czemu budynek odzyskał dawny blask i prezentuje się dziś znakomicie. Odnowiono również ogrodzenie przykościelne oraz wszystkie zabudowania znajdujące się wokół świątyni. Szczególną troską objęto zieleń, z poszanowaniem współczesnych standardów estetyki i ekologii.
Poniżej aktualne zdjęcia probostwa
Prace te, wraz z potężnymi remontami samego kościoła (których nie omawiam w tym artykule), konsekwentnie przybliżają naszą wspólnotę do jubileuszu 600-lecia parafii, który przypada na rok 2037. Wciąż wiele wyzwań przed proboszczem i przed nami – parafianami. Jednak z Bożą pomocą, za wstawiennictwem św. Józefa oraz dzięki zaangażowaniu i determinacji ks. Zbączyniaka, jestem głęboko przekonany, że gdyby dziś istniała „Ilustracja Polska”, równie dumnie pisałaby o zasługach naszego obecnego proboszcza, jak niegdyś o ks. Matuszku.
Serdeczne podziękowania za udostępnione materiały dla:
- Pani Emilii Weinert
- Pani Haliny Budy
- Pana Władysława Chałupki